Czas cierpienia i próby
10.11.2020W imieniu własnym i całej wspòlnoty franciszkańskiej z Niepokalanowa dziękuję wszystkim sympatykom, pielgrzymom i parafianom za modlitwę i wszelkie dobro w czasie trwania kwarantanny.
Druga fala COVID-19 dotknęła nas w połowie października. Wtedy to dwaj nasi młodzi współbraci stwierdzili u siebie objawy choroby. Po zrobieniu testów wynik okazał się pozytywny. Ci współbracia trafili do izolatorium w Łodzi, a cała wspólnota została objęta kwarantanną. Klasztor został zamknięty. Bazylika, Dom Pielgrzyma, księgarnia działały dzięki pomocy osób z zewnątrz. Już na początku kwarantanny jeden z braci został zabrany w stanie ciężkim do szpitala. Pozostali dzielnie trwali, opierając się chorobie wszystkimi znanymi sobie sposobami.
We wtorek, 27 października, zostaliśmy poddani testom. Wyniki przyszły dopiero w czwartek. Tego się nikt nie spodziewał - 60 zarażonych. Na wspólnotę zostały nałożone kolejne ograniczenia, chorzy pozostali w całkowitej izolacji w swoich celach zakonnych. Tego samego dnia pogotowie zabrało kolejnych dwóch starszych zakonników. Kilka dni później po raz czwarty zawitała karetka, aby zabrać kolejnego zakonnika do szpitala.
W sobotę, 7 listopada, oficjalnie zakończyliśmy kwarantannę. Niestety, tym razem nie obyło się bez ofiar. Trzech naszych braci, dotkniętych COVIDEM-19, zmarło. Najstarszy br. Bonifacy Stefaniuk miał 91 lat, młodszy o. Wiesław Głębocki 79 lat i najmłodszy br. Dariusz Popławski miał tylko 48 lat. Jeden jeszcze ojciec pozostaje w szpitalu. Stan jego jest ciężki, chociaż stabilny, korzysta z tlenu.
Od wtorku, 10 listopada, wraca normalny program zajęć w klasztorze. Zostaliśmy podzieleni według domów zamieszkania na trzy grupy. Każda grupa spotyka się oddzielnie na modlitwach i na posiłkach. Ci, którzy czują się zdrowi, wracają do obowiązków, a ci, którzy mają jeszcze objawy choroby, pozostają w odizolowaniu, w swoich pokojach, do uzyskania pełni zdrowia.
W czerwcu, kiedy po raz pierwszy nawiedził nas koronawirus, po przebadaniu wszystkich zakonników, SANEPID nie stwierdził żadnego zarażenia i ogłosił: to jest cud. Tym razem cudu nie było, aż 60 chorych i 3 zgony. Czyżby Maryja nas pozostawiła samych sobie? Żadną miarą! Ona nie może zostawić tych, którzy Jej ufają. Widocznie teraz była potrzebna ta ofiara. Widzimy wokół wiele zła, czujemy się bezsilni wobec tego ogromu. Może warto w tym miejscu przypomnieć słowa św. Maksymiliana wypowiedziane do braci w Niepokalanowie 4 listopada 1936 r.:
Nieraz chodzę między chorymi i mówię: Wyście działem pracy, i to jednym z najważniejszych działów... Wy jesteście w tym szczęśliwym położeniu, że nie widzicie owoców swej pracy, a żyjecie z tego, co inni na Was zapracują. Skutków swego cierpienia nie widzicie swoimi oczyma. Tu miłość własna nie ma co robić, nie ma dla niej między Wami miejsca.
Pracując zaś w jakimś innym dziale, widzi się wyniki swych wysiłków i nieraz przychodzi taka myśl, że nikt inny nie potrafi tego zrobić, że wszystko należy przypisywać mojemu pomysłowi i zdolnościom, itd. Chociaż i tu można wszystko uświęcić dobrą intencją. Tutaj więc w szpitaliku jesteście wolni od tych pokus, jakkolwiek całkowicie nigdy nie zdołamy się od nich uwolnić, tym bardziej od pokus wypływających z miłości własnej.
O. Marian Sobolewski, gwardian konwentu krakowskiego, udzielając rekolekcji w tymże konwencie, powiedział, że gdyby w jakimś klasztorze nie było chorych, należałoby się modlić, aby byli. Jeżeli tedy chorzy tak są pożyteczni, a ich dział pracy tak wydajny, to cóż powiedzieć o tych, którzy już są w niebie!
Utarło się u nas takie przekonanie, że gdy jest jakaś wyjątkowa sprawa do przeprowadzenia, to wybiera się ktoś do nieba i staje się tam "działowym" tej sprawy.
Tak było i ze sprawą Milicji Niepokalanej; cały rok mnóstwo najróżnorodniejszych kłopotów, trudności i niepowodzeń. Dopiero po śmierci dwu pierwszych członków wszystko się zaczęło rozwijać: jest pozwolenie ojca generała Tavaniego na zaprowadzenie MI wśród seminariów franciszkańskich, jest pozwolenie na przyjmowanie świeckich itd.
Gdy o. Wenanty położył się do grobu, rozpoczyna się wydawnictwo "Rycerza".
W Grodnie umiera jeden z pierwszych braci, który był najbardziej może potrzebny - br. Albert i wtedy wybieramy się na pola teresińskie na poszukiwanie terenu pod Niepokalanów.
I tak jeszcze dalej moglibyśmy przekonywać się o tym.
O. Alfons umarł właśnie wtedy, kiedy trudności finansowe były tak wielkie, że nawet sam O. Prowincjał płakał, że nie zdoła się z nich wybrnąć, że katastrofa musi nastąpić. Tymczasem po śmierci o. Alfonsa, nie wiadomo skąd, bo całkiem niespodzianie, wpływają większe kwoty i długi się reguluje.
Ci, co schodzą z tego świata, rozpoczynają dopiero "tam" swe dzieło. Niepokalanów jest tylko nowicjatem. Jedni przychodzą na nowicjat, inni z niego odchodzą. Podobnie jest z całym Niepokalanowem - przypływ i odpływ, jedni bracia przychodzą, a drudzy nas opuszczają, udając się w krainę wieczności.
A więc według słów św. Maksymiliana - chorzy najbardziej się trudzą dla sprawy Niepokalanej. Być może w tych trudnych czasach Bóg potrzebuje od nas wytężonej pracy, bez oszczędzania siebie, bez lenistwa i letniości, takiego pójścia na całość. Może teraz weryfikują się nasze słowa, obietnice złożone Bogu w dniu ślubów zakonnych i święceń kapłańskich. Przecież ma do nas prawo, sami Mu je daliśmy. W akcie poświęcenia Niepokalanej - który ułożył św. Maksymilian, a który odmawiamy codziennie rano - są słowa, że oddajemy Maryi swoje życie, śmierć i wieczność całą. A zatem nie należymy już do siebie ale do Niej.
Niepokalana w swojej dobroci zabrała do siebie trzech spośród nas, aby powierzyć im ważne działy. Jakie to będą sprawy, Ona wie i zapewne my się niedługo dowiemy. Być może jest to Kampania Różańcowa, która nieśmiało zaczęła swe działanie 12 września tego roku, być może telewizja internetowa lub inny projekt, którego jeszcze nie znamy. Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba.
Dzięki Ci, Maryjo, że i tym razem przyszłaś do nas w pierwszą sobotę miesiąca i wyzwoliłaś nas z niewoli kwarantanny. Widocznie drogi Ci są te nasze zawierzenia i nasze Różańce.
Zostańcie z Bogiem!
o. Mirosław Kopczewski OFMConv
NMP z Guadalupe
Wizerunek Matki Bożej z Guadalupe jest nazywany "nie ręką ludzką uczyniony", powstał w niewyjaśniony sposób na kruchej tunice noszonej przez Indianina, tzw. tilmie, w XV w. Czyt. relację o objawieniu się Matki Bożej przekazana przez rodowitego Indianina, ks. Andrzeja Garrigę, który był rektorem kościoła Matki Bożej z Guadalupe w San Francisco.
Loreto, sanktuarium Świętego Domku
Włoskie miasto Loreto zawdzięcza swoją sławę dzięki istniejącemu w nim sanktuarium, w którym znajduje się Święty Dom z Nazaretu, jak również powiązanej z jego nazwą najbardziej popularnej litanii maryjnej.
Niepokalane Poczęcie
Najświętsza Dziewica Maryja w pierwszej chwili swego Poczęcia za szczególniejszą łaską i przywilejem Boga Wszechmogącego, przez wzgląd na pierwsze zasługi Jezusa Chrystusa Zbawiciela rodzaju ludzkiego zachowana była wolną od wszelkiej zmazy pierworodnej winy.
Działalność wydawnicza
Życzenia świąteczne
Pasterze udali się pośpiesznie do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę (Łk 2,16).
Czytaj dalej...Oddaj się Maryi!
4 stycznia, Niepokalanów - 99. spotkanie: świadectwa, konferencje, gość: o. Wojciech Surówka OP.
Czytaj dalej...