Mieć przy sobie Boga, to mieć sprzymierzeńca, przyjaciela w drodze do pracy i do domu, wojownika na polu walki. A takim polem jest codzienność, podczas której szatan próbuje zdeptać jedność małżeńską i zburzyć łączącą nas miłość. My potrzebowaliśmy Bożego wsparcia, Jego miłości, ale również Jego mocy do codziennych działań i motywacji do wzajemnego zrozumienia się, wspierania, działania w jedności, pomimo odmiennych poglądów. Takiego kanistra z Bożą miłością i mądrością, by rozpalać własne serca do gestów pełnych miłości, mimo zniechęcenia i wzajemnych zranień. Jednocześnie mieliśmy świadomość, że jeśli nie będziemy uzupełniać tego kanistra, to nie odpalimy naszego małżeńskiego wehikułu i staniemy w miejscu, wzajemnie się raniąc i oskarżając. Ten napełniony pod wpływem Bożej miłości kanister przez modlitwę małżeńską, przełamywanie zniechęceń i urazów do drugiej osoby, codzienne przepraszam, udział we wspólnocie, zabezpieczał nas na czasy kryzysu, trudności i problemów po ludzku nie do rozwiązania.

A czy Wy jesteście przygotowani na kryzys w małżeństwie (a może już w nim tkwicie)? Czy macie dodatkowy kanister benzyny wypełniony środkami zaradczymi na czasy trudu, kłótni, słownych przepychanek, wzajemnego niezrozumienia, braku pracy, choroby dzieci, nadmiaru obowiązków i zwalania na siebie winy za całe małżeńskie zło?

To może warto zatankować?

Autorzy

Fot. w tle Dephositphotos