MARYJA!

Karta z kalendarza

Karta z kalendarza

blue line
16 sierpnia 1942 r. - co działo się w tym dniu w Niepokalanowie?

Na to pytanie można odpowiedzieć, sięgając do zapisków braci zakonnych. W niepokalanowskim Archiwum można wygrzebać prawdziwe perełki, które odsłaniają wiele szczegółów z życia w miasteczku Niepokalanej. Oto co zanotował o. Ignacy Rejch, franciszkanin.

16 sierpnia 1942 r. przekroczyłem około godziny 13-stej bramę Niepokalanowa. Nie wiem, kto wówczas siedział lub stał w klasztornej budce, zwanej furtą. W tym miejscu czekał na przebywających kandydatów kończący nowicjat N.N. Z nim udałem się do o. Zbysława Niebrzydowskiego, magistra nowicjatu.

Byłem zdumiony. Niepokalanowa nie znałem, choć o nim słyszałem. Zobaczyłem miasteczko, niskie domy, ulice i pustkę. Tak, pustkę i ciszę. Nie zaskoczyły mnie, wałęsające się po bruku, po kocich łbach, kto, co? Kury. Tak, kury. To kury mnie zastały w tym świętym miejscu, wypuszczone na wolność, aby mogły wśród kamieni coś sobie wyżebrać, wyskrobać. Ta cisza, ta pustka w "mieście" zdumiała mnie, ale była też odpowiedź: zakonnicy pracują lub są na modlitwie.

Nie widziałem Niemców, chociaż oddział niemieckiego wojska zajmował miejsce w południowej części Niepokalanowa, naprzeciw od budynku stacji kolejowej Szymanów. Po przywitaniu się z o. Zbysławem, on sam zaprowadził mnie do dużej sali zakonnej na pierwszym piętrze, naprzeciw celi magistra nowicjatu.

Zobaczyłem tu przyszłych moich kolegów z nowicjatu. To było dla mnie nowym odkryciem. Łóżka do spania były żelazne. Na nich sienniki wypchane słomą. Pod oknem duży drewniany wieszak, chyba na habity. Niedaleko drzwi wiadro z czystą wodą i wiadro na brudną wodę, na stołku miednica. Stała też jedna szafa. Łóżek do spania było 10, wszyscy kandydaci byli w jednym pomieszczeniu. Na jednym stoliku - był tylko jeden stół - stała figura Niepokalanej, a na ścianie wisiał krzyż. Po raz pierwszy z kolegami poszliśmy na naszą pierwszą kolację klasztorną. Z budynku wychodziliśmy z pierwszego piętra po drewnianych schodach, ale doczepionych do budynku na zewnątrz. Wewnątrz budynku schodów nie było.

Idąc do klasztornego refektarza zauważyłem po prawej stronie głównej ulicy tartak i szyny kolejki wąskotorowej. To był znak, że Niepokalanów jeszcze się rozrastał. Z tartaku wychodziły deski potrzebne w stolarni niepokalanowskiej do różnych wyrobów. W jadalni niepokalanowskiej i w celach nie było krzeseł i kupowanych stołów. Siedzieliśmy na dużych ławach, stąd przy posiłkach było trochę hałasu. W celach były stoliki drewniane, a to wszystko robione było rękami braci w stolarni. Potrzebny był tartak, potrzebne były deski. A drzewo? W pobliżu rosła rozległa Puszcza Kampinowska, to ona dostarczała materiału na te wyroby, ciesząc się, że miała zasługi w powstawaniu największego klasztoru na świecie. Ale co więcej. Cieszyła się, że jej zielenią, zdrowym powietrzem, oddychał przyszły święty, bo chorował na płuca [...].

Wracam do pierwszej kolacji w Niepokalanowie. Kandydaci byli pierwsi w refektarzu usytuowanym w dużym budynku na dole, oddalanej nieco od "świętości klasztoru", czyli kaplicy i pierwszych budynków klasztoru. To była najważniejsza część klasztoru. To z tego miejsca płynęła nieustanna modlitwa, to tu zamieszkała Pan Jezus. A figurka, która stała przed kaplicą, miała być oddechem dla tych, którzy poświęcili całe swoje życie dla Niej, dla jak największej chwały Bożej, przez Niepokalaną.

Z refektarza poprzez okno widać było wejście do kaplicy. W pewnym momencie, chyba około 18-stej z kaplicy zaczęli "wysypywać się" zakonnicy w czarnych habitach. Bose nogi, na niektórych nogach drewniaki lub inne sandały. Lecz nie to było zdumieniem. Z kaplicy wypływał tłum. Jeden za drugim, cicho, spokojnie wchodzili do refektarza. Nie liczyłem ile było tych czarnych habitów, patrzyłem tylko jak zajmują miejsca przy drewnianych ławach i stołach, każdy na swoim miejscu. Aż ciemno było w tym dużym pomieszczeniu. I rzecz charakterystyczna. Jadalnia obok kaplicy, kaplica obok jadalni. Tak, ze stołu duchowego bracia przechodzili, by posilić się pokarmem ziemskim. Jakże to było wymowne. Z czasem odkryłem, że to połączenie miało widoczny wymiar w zwyczaju niepokalanowskim. Otóż klasztor po modlitwach porannych, południowych i wieczornych schodził do refektarza. Zaś po posiłkach bracia indywidualnie udawali się zawsze do kaplicy, aby czy poprosić o błogosławieństwo w pracy, czy podziękować za skończony dzień. Tego pierwszego dnia w klasztorze na kolacji było trochę kwaśnej serwatki i mała chochelka ubitych ziemniaków.

Takich opisów w niepokalanowskim archiwum znajdziemy wiele. Wprawny historyk mógłby z nich stworzyć obraz życia codziennego klasztoru w różnych jego okresach. Ta wyjęta karta z kalendarza, jedno południe, widziane oczyma kandydata do klasztoru jest tego najlepszym dowodem.


Matka Boża Dobrej Rady
Matka Boża Dobrej Rady

Święto Matki Bożej Dobrej Rady zatwierdził papież Benedykt XIII, 25 kwietnia 1727 r., w 260. rocznicę pojawienia się obrazu. Z czasem święto przesunięto na 26 kwietnia, aby nie pokrywało się z uroczystością św. Marka Ewangelisty.

Więcej

Działalność wydawnicza

Margaretki 2024

27 kwietnia - VII Spotkanie Apostolatu Margaretka oraz grup i wspólnot modlących się za kapłanów.

Czytaj dalej...
Post Daniela

29 kwietnia - 5 maja, Niepokalanów, "Jesteście świątynią Boga i Duch Boży w was mieszka".

Czytaj dalej...
Oddaj się Maryi!

4 maja, Niepokalanów - zawierzenia, świadectwa, Gość: Wiesława Kowalska, Modlitwa ekspiacyjna za grzechy przeciwko życiu.

Czytaj dalej...

ZWIĄZEK
MSZALNY

Każdy może zamówić intencję, która będzie dołączona do Związku Mszalnego, czyli Mszy zbiorowej sprawowanej przez 365 dni w Niepokalanowie.

ZAMÓW

PRZEKAŻ
DAROWIZNĘ

Niepokalanów pragnie kontynuować dzieło św. Maksymiliana. Każdy może wspomóc realizację tego zadania i misji.

WESPRZYJ

MOZAIKA
MĘCZENNIKÓW

Prosimy o finansową pomoc w realizacji tego dzieła.

PRZEKAŻ