MARYJA!

Pamiętny dzień

Pamiętny dzień

blue line
17 lutego 1941 r. gestapo aresztowało Ojca Maksymiliana i 4 ojców w Niepokalanowie. Przewieziono ich na tzw. Pawiak.

W poniedziałek, 17 lutego 1941 r., wstaliśmy w Niepokalanowie rano o godz. 5. Zebraliśmy się, jak zwykle, na codzienne rozmyślanie o 5.30, by wypełnić obowiązek rozmyślania i tak duchowo wzmocnić się na przeżycia dnia.

Ojciec Maksymilian, jak to zwykle był czynił często, a w ostatnich dniach prawie codziennie, nie zaczynał czytać treści rozmyślania z żadnej książki, lecz skupiał się w sobie i przemawiał do nas z wnętrza swej duszy. Jego mowa dziś jest jakaś szczególna, pełna wzruszeń. Wyczuwamy to prawie wszyscy, że coś głęboko przeżywa, on sam też nie ukrywa tego. Już od kilkunastu dni mówi o możliwym i nawet koniecznym rozstaniu. Na dzisiejszym rozmyślaniu Ojciec Maksymilian również podkreśla konieczność rozstania i wyraża to w sposób wskazujący na bliskość tego rozstania. Nawiązuje do atmosfery Wieczernika i ostatnich chwil Chrystusa przed męką. Usiłuje jednak zachować spokój i nam zaleca zachowanie równowagi. Otrzymał bowiem tajną wiadomość, że może być aresztowany. Publicznie nie wypowiadał tego wyraźnie, zwierzał się jednak prywatnie wielu z nas, toteż duża część społeczności klasztoru wiedziała o tym i wyczuwaliśmy z jego wypowiedzi, że zbliżają się jakieś doniosłe dla nas wydarzenia.

Po Mszy św., modlitwach i rannym posiłku, udajemy się do działów pracy. Pracy wtenczas mieliśmy dużo. Zorganizowany na nowo przez Świętego Ojca Maksymiliana Niepokalanów tętnił znów życiem. Prowadziliśmy bowiem zakłady reperacji maszyn i narzędzi rolniczych, prowadziliśmy dużą mleczarnię, reperacją pojazdów mechanicznych, reperację zegarków. Nasze potrzeby życiowe w klasztorze wykonywaliśmy w działach pracy, takich jak: żywnościowy, odzieżowy, opieki zdrowia (infirmeria, szpitalik). Spełnialiśmy te domowe zajęcia sami, a dodatkowo wielu dokształcało się jeszcze w różnych zawodach, by uzyskać wymagane uprawnienia do prowadzenia rzemieślniczych zakładów pracy.

Dzień ten był słoneczny, pogodny, ale jeszcze dość zimny. Ojciec Maksymilian rozpoczął codzienną pracę w swojej klasztornej celi, gdzie miał biurko i załatwiał sprawy jako przełożony klasztoru i dyrektor zakładów pracy.

W tym dniu Ojciec Maksymilian zamierzał - jak zeznaje br. Arnold Wędrowski - napisać artykuł o relacji Niepokalanej do Trójcy Przenajświętszej. Przywołał dlatego zaraz po godz. 8 jego jako piszącego na maszynie, by mu właśnie dyktować treść na ten temat. W czasie tej pracy zadzwonił z furty klasztornej br. Iwo Achtelik i zawiadomił Ojca Maksymiliana, że przyjechały dwa samochody żandarmerii niemieckiej i weszli na teren Niepokalanowa. Była godzina 9.45, jak to podają w zeznaniach wymienieni świadkowie.

Ojciec Maksymilian na te wiadomość odpowiedział swoim zwykłym: "Dobrze dziecko!", odłożył słuchawkę, włożył na ramiona serdak, wziął zimową czapkę i wyszedł na spotkanie przybyszów. Spotkał ich jakieś 50m od budynku, w którym znajdowała się jego cela i miejsce pracy. Obserwowałem to przez okno z pobliskiej celi. Żandarmi wyszli z pomieszczenia działu łączności, gdzie - jak zeznaje br. Manswet Marczewski i br. Marceli Pisarek - zapytywali się o miejsce pracy i zamieszkania przełożonego Niepokalanowa. Ojciec Maksymilian wyszedł naprzeciw, przywitał ich na drodze i idąc na przedzie z komendantem prowadził ich do swojego mieszkania.

Gdy przybyli, Ojciec Maksymilian zlecił br. Rufinowi Majdanowi - sekretarzowi osobistemu, by przywołał o. Antonina Bajewskiego, drugiego wikariusza. O. Bajewski znał bowiem dobrze język niemiecki i Ojciec Maksymilian chciał, by mu towarzyszył przy rozmowie. Przybył o. Antonin. Wkrótce też przyszedł - jak on sam zeznaje - br. Iwo Achtelik, sądząc, że jego znajomość języka niemieckiego przyda się w rozmowie, ale zauważywszy, że jest już o. Antonin Bajewski, wyszedł.

Gestapowcy - boć oni to przybyli, by przeprowadzić aresztowanie - zarzucili najpierw Ojcu Maksymilianowi, że prowadzi w Niepokalanowie nielegalną szkołę. Ojciec Maksymilian zaprzeczył temu wyjaśniając, że wprawdzie bracia dokształcają się w rzemiosłach i kilku kleryków uzupełnia studia seminaryjne przerwane wydarzeniami wojennymi, ale jest to uczenie się prywatne, domowym sposobem i nie można tego uważać za szkołę, bo w istocie nie jest szkołą. Dalej zapytywali, czym zajmuje się, jaką wykonuje pracę taka ilość zakonników. (Było nas wówczas 268). Ojciec Maksymilian w krótkich słowach opowiedział im o naszej pracy, nadmienił też, że może im pokazać tę pracę i sami zobaczą, co robimy. Później zażądali przywołania ojców: Justyna Nazima, Urbana Cieślaka i Plusa Bartosika. Wyrazili też chęć zwiedzenia działów pracy.

Wyszli z mieszkania Ojca Maksymiliana zwiedzać działy pracy. W mieszkaniu pozostał tylko o. Urban Cieślak i jeden z gestapowców już go pilnował. Gdy oglądnęli pracę w działach i powrócili, komendant tej grupy oznajmił, że Ojciec Maksymilian i wezwani - wymienieni wyżej kapłani - zostaną zawiezieni na zeznania do Warszawy. Ojcowie zdawali sobie sprawę, co to wówczas znaczyło i rozumieli, że są aresztowani. Komendant zapytał jeszcze Ojca Maksymiliana, kto mógłby w miejsce jego spełniać obowiązki przełożonego klasztoru i zakładów pracy. Ojciec Maksymilian odpowiedział, że o. Jerzy Wierdak i na żądanie komendanta polecił br. Rufinowi Majdanowi przywołać o. Jerzego Wierdaka. Gdy ten przybył - jak to sam później opowiadał - komendant rzekł do niego: "Będziesz teraz przełożonym klasztoru i masz pilnować, żeby wszystko było w porządku, ty będziesz królem". Oczywiście nie było możności sprzeciwu.

Było już dobrze po godz. 11, gdy wychodzili z mieszkania Ojca Maksymiliana, by udać się do samochodów. Ojciec Maksymilian - jak zeznaje br. Rufin Majdan - wrócił się jeszcze do celi z korytarza, by ubrać się w płaszcz. Br. Rufin - sekretarz osobisty, wyraził żal z powodu aresztowania Ojca. Ojciec Maksymilian spojrzał na niego i powiedział: "Nic, nic, drogie dziecko, Niepokalana będzie się wami opiekować!". Udzielił mu błogosławieństwa i szybko odszedł, bo gestapowcy już niecierpliwie na Ojca czekali.

Tuż przed wyjściem na ulicę podszedł do Ojca Maksymiliana br. Arnold Wędrowski - jak on sam zeznaje - ubrany w płaszcz i trzymając czapkę w ręku oznajmił, że chce z nim pojechać. Ojciec Maksymilian skierował jego prośbę do komendanta. Komendant zapytał, ile ma lat. Gdy padła odpowiedź: 22, nie zgodził się na to, by z aresztowanymi pojechał.

Br. Rufin - jak zeznaje - spostrzegł, że już pora obiadowa się zbliża, a aresztowani nic od śniadania nie jedli, chciał im coś dać do jedzenia na drogę. Wrócił do celi Ojca Maksymiliana, wziął jego podręczną teczkę, udał się do kuchni i włożył do niej chleba i trochę masła. Wychodząc, spotkał mnie i prosił, bym tą teczkę wręczył jeszcze Ojcu Maksymilianowi. Zdążyłem jeszcze za odchodzącymi przy furcie, gdzie stały samochody. Ojcowie i żandarmi już wsiadali do nich. Ojciec Maksymilian już siedział w samochodzie, uchylił szybę w oknie samochodu i przez ten otwór podałem mu teczkę. Samochody ruszyły, a Ojciec Maksymilian, żegnając nas stojących obok, podniósł rękę, zapewne nas błogosławiąc. Pamiętam obecność o. Jerzego Wierdaka i br. Iwona Achtelika. Być może byli jeszcze inni mieszkańcy klasztoru, gdyż przeżywaliśmy to aresztowanie głęboko, dotykało ono bowiem w pewien sposób nas wszystkich.

Odjechali - aresztowani, już w to nie wątpiliśmy, a co szło za tym faktem, mogliśmy wówczas przypuszczać. Nie był to wprawdzie wtenczas odosobniony wypadek na terenie okupowanej Polski, dla nas jednak w Niepokalanowie dzień 17 lutego 1941 r. stał się i pozostanie na zawsze pamiętnym. W tym bowiem dniu aresztowanie dotknęło szczególnie nam bliskich - z klasztoru zabrano pięciu kapłanów, a wśród nich Ojca Maksymiliana. Rozstaliśmy się z nim na tej ziemi na zawsze.

wspomnienie br. Pelagiusza Popławskiego


NMP z Guadalupe
NMP z Guadalupe

Wizerunek Matki Bożej z Guadalupe jest nazywany "nie ręką ludzką uczyniony", powstał w niewyjaśniony sposób na kruchej tunice noszonej przez Indianina, tzw. tilmie, w XV w. Czyt. relację o objawieniu się Matki Bożej przekazana przez rodowitego Indianina, ks. Andrzeja Garrigę, który był rektorem kościoła Matki Bożej z Guadalupe w San Francisco.

Więcej

Loreto, sanktuarium Świętego Domku
Loreto, sanktuarium Świętego Domku

Włoskie miasto Loreto zawdzięcza swoją sławę dzięki istniejącemu w nim sanktuarium, w którym znajduje się Święty Dom z Nazaretu, jak również powiązanej z jego nazwą najbardziej popularnej litanii maryjnej.

Więcej

Niepokalane Poczęcie
Niepokalane Poczęcie

Najświętsza Dziewica Maryja w pierwszej chwili swego Poczęcia za szczególniejszą łaską i przywilejem Boga Wszechmogącego, przez wzgląd na pierwsze zasługi Jezusa Chrystusa Zbawiciela rodzaju ludzkiego zachowana była wolną od wszelkiej zmazy pierworodnej winy.

Więcej

Działalność wydawnicza

Życzenia świąteczne

Pasterze udali się pośpiesznie do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę (Łk 2,16).

Czytaj dalej...
Oddaj się Maryi!

4 stycznia, Niepokalanów - 99. spotkanie: świadectwa, konferencje, gość: o. Wojciech Surówka OP.

Czytaj dalej...
Nocna Pielgrzymka

11/12 stycznia - o triumf Niepokalanej w naszej Ojczyźnie, w Europie i na całym świecie.

Czytaj dalej...

ZWIĄZEK
MSZALNY

Każdy może zamówić intencję, która będzie dołączona do Związku Mszalnego, czyli Mszy zbiorowej sprawowanej przez 365 dni w Niepokalanowie.

ZAMÓW

PRZEKAŻ
DAROWIZNĘ

Niepokalanów pragnie kontynuować dzieło św. Maksymiliana. Każdy może wspomóc realizację tego zadania i misji.

WESPRZYJ

MOZAIKA
MĘCZENNIKÓW

Prosimy o finansową pomoc w realizacji tego dzieła.

PRZEKAŻ