Jan Paweł II w Niepokalanowie
Koniec wiosny, lato za progiem. W sobotę, 18 VI 1983 r., na szkolnym boisku piłki nożnej Niższego Seminarium Duchownego w Niepokalanowie, zamienionym na lądowisko, wylądował helikopter Mi-8 z Janem Pawłem II, jego świtą i ochroną. Powitały go osobistości rządowe i kościelne, wiwaty wiernych, trąby orkiestry, pochylone sztandary, szpaler braci strażaków w srebrzystych hełmach, franciszkanin z bochnem chleba, baranek od rolników z poznańskiego i falujący od wiatru śmigieł łan wykłoszonej pszenicy.
Rozpoczęła się jedyna w historii Niepokalanowa uroczystość.
Papież "z dalekiego kraju", jak określił Polskę, przybył do polskiego klasztoru, aby podziękować Bogu za Świętego z Niepokalanowa, który oddał życie za bliźniego.
Zaproszenie do tej wizyty władze Zakonu Franciszkańskiego złożyły tuż po kanonizacji św. Maksymiliana Kolbego, czyli w październiku 1981 r.
Droga do Niepokalanowa okazała się bardzo trudna. Sic itur ad astra ("Przez trudy do gwiazd").
40 lat minęło
Program pielgrzymki Ojca Świętego w Niepokalanowie trwał sześć godzin (9:30-15:30) i obejmował
- modlitwę w celi św. Maksymiliana,
- spotkanie z duchowieństwem w bazylice,
- uroczystą celebrę przy ołtarzu polowym,
- obiad w refektarzu klasztornym razem z zakonnikami i zaproszonymi gośćmi,
- odpoczynek w specjalnie przygotowanym apartamencie,
- pożegnanie przed odlotem do Częstochowy.
W Niepokalanowie był zapowiedziany, oczekiwany, opisany, sfotografowany, sfilmowany, wyśpiewany i do dziś [tj. 2023 r.] wspominany, mimo że 40 lat minęło.
O drugiej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski naród dowiedział się oficjalnie z komunikatu TV wieczorem 23 III 1983, a następnego dnia PAP oświadczyła, że Henryk Jabłoński - przewodniczący Rady Państwa, w imieniu władz PRL i swoim, w porozumieniu z Episkopatem Polski, zaprosił Jana Pawła II do ponownego odwiedzenia Polski, i że Dostojny Gość odwiedzi Warszawę, Teresin, Częstochowę, Poznań, Wrocław, Górę św. Anny, Piekary Śląskie i Kraków (Niepokalanów był ukryty pod Teresinem).
W dniu przylotu, 16 VI, na polecenie Episkopatu, w polskich kościołach przez 10 minut grały wszystkie dzwony.
Klasztor o pielgrzymce do Niepokalanowa wiedział już wcześniej. W kwietniowym num. "Rycerza Niepokalanej" podano informację o czerwcowej wizycie Ojca Świętego w Ojczyźnie. "Wszyscy pragniemy tej wizyty - napisał redaktor - i wiążemy z nią poważne nadzieje... Oczywiście to nie nadzieje polityczne, czy ekonomiczne... Wizyta Ojca Świętego ma charakter duszpasterski... Przyjeżdża On jako zastępca Chrystusa Pana, jako najwyższy Pasterz i Głowa Kościoła, jako Ojciec do swoich dzieci. Do nas Polaków przyjeżdża jako Rodak, Syn polskiej ziemi".
Wcześniejszej informacji wymagały przygotowania niektórych obiektów, jak dróg dojazdowych na terenie klasztoru, o długości 222m, wylanych asfaltem na szerokości 5m i grubości 20cm. Także urządzenie apartamentu papieskiego na piętrze wyremontowanego domu wymagało zachodu i pracy (Od czasu wizyty dom ten nazywa się Domem Jana Pawła II).
Pierwsza narada organizatorów - o. wikariusza warszawskiej prowincji franciszkanów Klemensa Śliwińskiego i o. gwardiana Niepokalanowa Janusza Głazowskiego - u wojewody w Skierniewicach odbyła się 14 III. Tydzień przed uroczystością zmarł prowincjał o. Stanisław Frejlich. Jego funkcje w przygotowaniu przejął więc wikariusz o. Klemens. W sumie odbyło się 21 roboczych i urzędowych spotkań.
Kryptonim "Zorza"
19 V przybyli ze Skierniewic wojewoda Kazimierz Jan Borczyk i dyrektor Urzędu do Spraw Wyznań Leon Wiśniewski. Wyjechali zadowoleni z prac przygotowawczych. Od 26 V nad wszystkimi przygotowaniami non stop miały nadzór służby Biura Ochrony Rządu, który wzrastał liczebnie bliżej wizyty. Na 10 dni przed wizytą dla inspekcji przygotowań przyleciał helikopterem bardzo rano minister spraw wewnętrznych Czesław Kiszczak.
Równie liczne były służby kościelne, około 1500 osób, z widocznymi oznakami tożsamości. Częściowo były już przeszkolone przed pierwszą pielgrzymką, dlatego działały bardzo sprawnie. Osoby poruszające się po terenie klasztoru musiały mieć widoczne oznaki w formie plakietki z fotografią.
Wokół ogrodzenia klasztornego ustawiono 36 posterunków MO. Na terenie klasztoru - 9, w tym jeden na wieży kościelnej. Wejście pielgrzymów było możliwe tylko przez kontrolowane bramki nazwane rękawami wpustowymi. Tu razem działały służby rządowe i kościelne. Wejścia rozpoczęły się o godz. 4:10. Do sektorów co kilkanaście osób wchodził ubowiec bez oznakowania. Pod pozorem zachowania bezpieczeństwa głowy Państwa Watykańskiego władze różnego stopnia stawiały dokuczliwe warunki tej wizyty. Z rozporządzenia władz, aby orszak papieski nie wychodził na ulicę, trzeba było wykuć w betonowym ogrodzeniu przejście z klasztoru do bazyliki. Wymuszone przejście dziś nazywamy Bramą Papieską.
W uroczystej celebracji Mszy św. jest przewidziana procesja z ofiarami. Wzięło w niej udział kilkanaście par.
Franciszkanie z Niepokalanowa ofiarowali Ojcu Świętemu pektorał (ozdobny krzyż z łańcuchem), wykonany przez klasztornego złotnika br. Mariana Jarzębskiego.
W procesji uczestniczył też Franciszek Gajowniczek z obrazem św. Ojca Maksymiliana.
Dzieci po Pierwszej Komunii Świętej wręczyły papieżowi piernik w kształcie serca, siostry zakonne - kwiaty w porcelanowym wazonie, franciszkanie - odlew globu ziemskiego z napisem "Do Boga przez Niepokalaną" oraz stułę czerwonego koloru.
Grupa w strojach łowickich ofiarowała szaty liturgiczne, rolnicy - gobelin przedstawiający MB Częstochowską oraz sztandar, pracownicy Zakładów Przemysłu Tekstylnego - 100 par skarpet.
Służby rządowe bardzo szczegółowo badały przygotowane do procesji ofiarniczej dary. Wycofano te, które kojarzyły się z działalnością "Solidarności". Likwidowano także transparenty, proporczyki i oznaczenia solidarnościowe.
SB zabroniła zapowiadania celebry proboszczowi o. Władysławowi Matejce, chociaż z pozycji hierarchicznej należało to do jego obowiązków. Jaka przyczyna? "Swą postawą nie gwarantował właściwego przebiegu uroczystości" - jak zapisano w protokole. Zastąpili go wikariusze o. Zbigniew Rzezak i o. Anzelm Grabowski. Prawdziwa przyczyna tej ingerencji to odmowa proboszcza odczytania przygotowanych przez władze apeli.
Inny spiker, o. Lucjan Ubysz, z nastawni PKP zapowiadał kierunki i czas odjazdu dodatkowych pociągów. Zarząd PKP skutecznie włączył się w prace przygotowawcze. Przedłużono peron w kierunku Sochaczewa, dano dodatkowe oświetlenie, poprawiono chodniki i usprawniono dojścia do klasztoru. Do stacji Szymanów (dziś Teresin-Niepokalanów) przybyło na uroczystości 8 pociągów: dwa z Łodzi, dwa ze Skierniewic, po jednym z Radomia, Konina, Aleksandrowa Kujawskiego i Warszawy. Ogółem tymi pociągami przybyło około 16 tys. pątników.
Na wyznaczonych parkingach znajdowało się ponad 600 autokarów oraz około 5000 samochodów prywatnych. Liczby urzędowych aut w sprawozdaniu nie podano.
Przybyło 18 zorganizowanych i zgłoszonych pielgrzymek pieszych. W kilku interweniowała milicja, zabierając niesione transparenty, czapki ze znaczkami "Solidarności". Zapisy urzędowe wspominają tylko te, w które interweniowała milicja. Kilka osób aresztowano za posiadanie druków i znaków solidarnościowych. Do wiadomości podano tylko ich imiona.
Plan całej operacji zatwierdził 6 II 1983 r. Aleksander Grodecki - naczelnik Komendy Wojewódzkiej MO w Skierniewicach, Nadano jej kryptonim "Zorza". Nie wiemy, kto go nadał i dlaczego taki. Sama nazwa jest nacechowana pozytywnie, a nawet uroczo i proroczo. Zorza jest zapowiedzią wschodu słońca, światła rzeczy, zdarzeń i umysłu, tak bardzo potrzebnego ówczesnemu społeczeństwu.
Gmina Teresin bardzo przychylnie i aktywnie włączyła się w przygotowania do papieskiej wizyty. Pokaźna jej część należała do niepokalanowskiej parafii. A poza tym cały zaszczyt papieskich odwiedzin na nią spadał, gdyż komunikaty skrzętnie pomijały Niepokalanów, wymieniając Teresin jako miejsce spotkania z papieżem. Poczta w Teresinie zadbała o filatelistyczną galanterię ze znaczkami i okolicznościowym stemplem. Pokaźny przydział tych jednostek udostępniono klasztorowi.
Ołtarz
Najważniejsza sprawa, to miejsce spotkania wiernych z papieżem i budowa ołtarza.
Na wybrane miejsce zgodziły się wszystkie komisje i decyzja zapadła 20 kwietnia. W zasadzie nie było wyboru. Zachodnia część klasztoru w jednej trzeciej części służyła uprawom warzyw i zboża. W tym celu trzeba było zżąć łan jeszcze niedojrzałej pszenicy i doprowadzić asfaltowe drogi, linię energetyczną i wodociągową. Ołtarz usytuowano w pobliżu lądowiska i zakonnego cmentarza, na którym pogrzebano ponad setkę franciszkanów, współpracowników św. Maksymiliana. To miało swoją wymowne.
Budowę ołtarza powierzono klasztornej ekipie budowlanej pod kierunkiem br. Stanisława Maćkowiaka. BOR zażądało, aby na zapleczu ołtarza wznieść mur ochronny o wymiarach 30×3×0,5m. Prace nadzorował projektant konstrukcji, dr inż. Grzegorz Figiel (1943-2013), znany architekt na Mazowszu. Był m.in. projektantem kościoła pw. MB Nieustającej Pomocy w Sochaczewie. Świerkowe bale na budowę ołtarza ofiarował starosta skierniewicki, pod warunkiem że po uroczystości ołtarz będzie zdemontowany, a drewno wróci do niego.
Demontaż nastąpił dopiero po kilku latach. Z metalowych elementów ołtarza dział mechaniczny zmontował krzyż i przy nim ogródek. Ustawiono go w 10 rocznicę papieskiej pielgrzymki w miejscu, gdzie stał ołtarz. Mensa ołtarzowa natomiast służy do celebry w kaplicy św. Franciszka w Domu Matki Bożej, ostatnio udostępnionego na zamieszkanie zakonników.
Konstrukcja papieskiego ołtarza przedstawiała centralnie ustawiony potężny filar z herbem papieskim. Na nim wsparte zadaszenie dużych rozmiarów. Obok mensy ołtarzowej, przy górującym nad zadaszeniem krzyżem, ustawiono dwie słusznej wielkości figury z pracowni br. Maurycego Kowalewskiego: Matki Bożej Niepokalanej Królowej Świata i św. Maksymiliana Kolbego. Symbolikę ołtarza, jeśli była zaplanowana, trzeba sobie "dośpiewać".
"Malowane na kolanach"
Główną ozdobą bazyliki na tę okoliczność był ogromnych rozmiarów obraz na płótnie, zawieszony w prezbiterium od sufitu aż do posadzki (16m×8m), przebogaty w treści:
- Jezus Chrystus z otwartym Sercem i rękami rzucającymi na glob ziemski promienie miłosierdzia;
- Matka Boża Niepokalana, stojąca na globie, przydeptując stopą węża, trzymająca w rękach białą i czerwoną koronę;
- św. Maksymilian w habicie, z czerwoną stułą na szyi i sztandarem MI w lewej ręce, prawą wskazuje na kontur Polski, orła i biało-czerwoną flagę u stóp Maryi.
Wszystko to jest utkane obłoczkami i zawieszone nad tęczą.
Kompozytor wzbogacił obrazy trzema zdaniami. Na górze "Przez Maryję do Jezusa". Na globie: "Tylko miłość jest twórcza". Na tle tęczy: "Święty Maksymilianie, uproś pokój dla całego świata".
Kompozytorem i wykonawcą tego kolażu był artysta klasztorny, br. Felicissimus Sztyk. Jak sam wyznał - "Malowałem to dzieło na kolanach".
Po zdjęciu tej dekoracji nie było w klasztorze tak wielkiej powierzchni na jej ekspozycję. Nie wiadomo, gdzie ją złożono i czy się zachowała.
Wokół ołtarza wyznaczono strefę zerową o promieniu 40m.
Wyznaczono też miejsce dla chórów "Harfy" z Warszawy i "Hasła" z Bydgoszczy. Zjednoczone chóry pięknie wykonały hymn "Gaude Mater Polonia".
Dla prasy, filmowców i fotografów wybudowano ambonę w miejscu odległym od ołtarza. Użytkownicy tego wzniesienia narzekali, że nie mogą "zrobić setki", czyli autentycznego nagrania obrazu i głosu. Musieli to robić przy produkcji materiału do emisji, co podobno jest bardzo trudne. Specjalna ekipa filmowała przebieg pielgrzymki na zamówienie klasztoru. Reżyserowania podjął się Edmund Szaniawski z firmy "Czołówka". W tej grupie byli producent Andrzej Machnowski i operator z kamerą Mroziński. Przewodnikiem grupy i konsultantem filmu ze strony klasztoru był o. Roman Soczewka. Film ten "Ojciec Święty w Niepokalanowie" był wielokrotnie emitowany i wysoko oceniony.
Zorganizowanie placu
Od ołtarza w kierunku południowym wytyczono asfaltowaną trasę z rondem na końcu przy rz. Teresince. Droga miała służyć na przejazd Ojca Świętego dla pozdrowienia pielgrzymów oczekujących w sektorach. BOR na przejazd się nie zgodziło, pielgrzymi niepocieszeni.
Po obu stronach tej trasy od strefy zerowej aż do Teresinki wygrodzono 36 sektorów o różnej pojemności osób. Wejście do nich tylko z kartą wstępu, rozprowadzaną 10 dni wcześniej.
Ogrodzeniem sektorów zajęli się bracia franciszkanie miejscowi i z innych klasztorów. 10 kleryków przez 4 kolejne dni wycinało w bolimowskich lasach sosnowe żerdzie. Okrąglaki należało odkorować i przyciąć do wymaganej długości palików i żerdzi. Pracom tym towarzyszyła w pogodne dni żywiczna woń, przypominająca kadzidło. Rodził się przecież wielonawowy kościół pod słońcem i księżycem.
Do wyposażenia tego kościoła konieczne były stosowne naczynia i szaty liturgiczne, wszystko wysokiej klasy. Kielich mszalny i patenę wykonał br. Marian Jastrzębski, o purpurowy ornat i 100 puszek do konsekracji i rozdzielenia wiernym Komunii świętej postarali się bracia zakrystianie z bazyliki. Fotel dla celebransa i sedilia dla koncelebransów wykonała niepokalanowska stolarnia z dębowego drewna pod okiem br. Wenantego Latoszewskiego.
Z Ojcem Świętym koncelebrowało 6 biskupów, 5 franciszkańskich prowincjałów i gwardian Niepokalanowa.
Bez trudności można było zdobyć bukiety kwiatów do przystrojenia wielu miejsc. Połowa czerwca sprzyjała stroicielom, a ofiarnych kwiaciarni i ogródków dla takiego Gościa nie brakowało. Otoczenie ołtarza tonęło w kolorach różnego kwiecia. Inne ozdoby - chorągiewki, chusty, transparenty itp. przygotowały odpowiednie służby kościelne i sami pielgrzymi.
Starodawny, piękny zwyczaj nakazywał zacnych gości witać chlebem własnego wypieku. Taki właśnie piękny bochen chleba na przywitanie Ojca Świętego wypiekł br. Henryk Michalczyk - szef klasztornej piekarni. O jakości niepokalanowskiego chleba - "Chleb to wy macie dobry" - mamy zapisane słowa hierarchów bł. Stefana kard. Wyszyńskiego i ks. bp. Bohdana Bejzego. W chwili powitania chleb Gościowi z Watykanu podał, bardzo tym przejęty, br. Bolesław Jurowicz. Ojciec Święty ucałował bochen, ale natychmiast przejęły go przyboczne służby. Co się z nim stało - źródła milczą.
Wyblakły autograf
Introligatornia przygotowała okazały, w biały jedwab oprawiony, album do pamiątkowego wpisu. Pierwszy autograf w tym albumie, i tylko autograf, należy do Jana Pawła II. Na stronach następnych są wpisy znamienitych gości. Księga jest przechowywana w Archiwum Niepokalanowa. Autograf złożył też Ojciec Święty na pergaminie z Błogosławieństwem Papieskim dla mieszkańców klasztoru. Dokument ten, oprawiony w ramki, przez wiele lat wisiał w refektarzu klasztornym i niestety podpis papieski kompletnie zanikł. Ten "okaleczony" dokument znajduje się w niepokalanowskim "Votarium".
Klasztorny posiłek
W refektarzu klasztornym na obiad przygotowano stoły dla 600 gości, w tym stół reprezentacyjny dla Ojca Świętego i jego świty. Na ten stół nabyto nowy serwis, a po obiedzie skrzętnie go zachowano i przekazano do "Votarium". Ani kucharz watykański, ani jego pomocnicy, ani żaden zapis nie podają menu dla papieża. Dla innych było ono urozmaicone. Podczas obiadu nie było żadnego fotografa, jak tego wymaga etykieta takiego spotkania. Oto fragment rządowego sprawozdania z tego obiadu, wzięty z oceny całej uroczystości, udostępnionej przez IPN. "Podczas obiadu nie było wystąpień ze strony papieża i zakonników. Papież spożył posiłek w ciągu 20 minut, po czym wstał i przeżegnał się, dziękując za obiad. Było to zaskoczenie dla pozostałych uczestników, którzy nie dokończyli jeszcze posiłku. Papież, dostrzegając to, powiedział, że jest to jego osobiste podziękowanie, prosił jednocześnie pozostałych o dokończenie obiadu. Usprawiedliwił się, że ma ograniczony czas i musi się przygotować do odlotu do Częstochowy. Żartobliwie zwrócił się do uczestników obiadu, by dokończyli go i nie zdradzali tajemnicy, co jedli. Przyjęto to ze śmiechem. Z ustaleń wynika, że do obiadu podano pierwszy raz w historii Niepokalanowa piwo radeberger".
Czas ocen
Po starcie helikoptera do Częstochowy nastał czas ocen i podziękowań.
W podanym źródle mamy ogólną ocenę uroczystości z udziałem papieża: "Miała ona charakter spokojny, przebiegała zgodnie z programem, a wystąpienie papieża i prymasa Józefa Glempa były wyważone i nie zawierały akcentów politycznych... Uzyskane wstępne oceny agenturalne, dotyczące przebiegu uroczystości, są pozytywne. Z posiadanych informacji wynika, że impreza w odczuciu zebranych miała charakter religijny, przebiegała w spokoju i powadze, nie było wypadków ekscytacji. Uważa się, że postawy takie wynikały w głównej mierze z kazania papieża, które było utrzymane wyraźnie w tonie religijnym".
Były oczywiście oceny ze strony kościelnej. Klasztor przedstawił je m.in. w czerwcowym i sierpniowym numerze "Rycerza Niepokalanej", z tekstami wypowiedzi papieża i bogatym materiałem fotograficznym.
Prasa krajowa bardziej była zainteresowana innymi ośrodkami wizyty Ojca Świętego w naszej Ojczyźnie, chyba celowo pomijała Niepokalanów.
Tuż przed odlotem w apartamencie papieskim za wizytę w Niepokalanowie podziękował arcypasterz archidiecezji ks. Prymas Józef Glemp i o. gwardian Janusz Głazowski ze strony klasztoru. Wręczył on Ojcu Świętemu pamiątkowy złoty medal z pobytu w Niepokalanowie. Papież podziękował za dar i prosił o. Gwardiana, aby podziękował służbom porządkowym za wzorowy porządek podczas uroczystości.
Kilka dni później delegacja klasztorna z o. gwardianem na czele osobiście przybyła do Sztabu KWMO "Zorza" i złożyła na ręce komendanta wojewódzkiego MO podziękowanie dla sił porządkowych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych za dyskretne i sprawne współdziałanie.
Zasadne pytanie po 40 latach, co pozostało po wizycie Jana Pawła II w Niepokalanowie? Wiele pamiątek, jak apartament, paramenty liturgiczne, serwis stołowy, wspomniany fotel, autografy, masa zdjęć różnych fotografów, zbiór tzw. galanterii (znaczki, plakietki, proporczyki, koperty ze stemplem pierwszego dnia obiegu) itp. itd., ale przede wszystkim pozostały przesłania, podane w słownych wystąpieniach:
Dzisiaj w Niepokalanowie trzeba uwydatnić, że Ojciec Maksymilian Kolbe, syn wielkiej rodziny franciszkańskiej, jest nam dany na nasze czasy, dany nie tylko dla Polski, ale dla całego Kościoła, dany po to, aby żadna rodzina zakonna, męska czy żeńska, żeby żaden zakonnik, żeby żadna zakonnica nie mieli wątpliwości co do tego, co znaczy być zakonnikiem, zakonnicą, na czym polega istota tego powołania".
"Maksymilian nie umarł, ale oddał życie (...). Nie daj się zwyciężać złu, ale zło dobrem zwyciężaj (...). Ewangeliczny program. Trudny program - ale możliwy. Program nieodzowny".
Iskierki
W dawnych wydaniach "Rycerza Niepokalanej" podawano krótkie ciekawostki z różnej dziedziny w dziale zatytułowanym "Iskierki". Czytelnicy czasopisma często od "Iskierek" zaczynali lekturę tego miesięcznika. Oto kilka takich iskierek.
- Kto i jak liczył wiernych na spotkaniu papieskim w Niepokalanowie: przygodni znawcy - przynajmniej pół miliona. Mieszkańcy Niepokalanowa - 300 tys. Tak podano w "Rycerzu Niepokalanej". W raporcie służb bezpieczeństwa - "Ogólna liczba zgromadzonych na uroczystości wynosiła około 150 tysięcy, co było zgodne z naszymi prognozami".
- Przed Eucharystią Jan Paweł II pobłogosławił 70 krzyży przeznaczonych dla księży, braci i sióstr zakonnych, a także osób świeckich udających się na misje do pięciu kontynentów.
- Dwóch milicjantów w sektorze Ursus podczas papieskiego spotykania rozwinęli transparent z żądaniem założenia "Solidarności" w szeregach milicji. Zostali sfotografowani.
- Raport Służb Bezpieczeństwa podał: "Mszę zakończono odśpiewaniem «Boże coś Polskę». W czasie śpiewu około 60% uczestników uniosło ręce do góry z rozchylonymi palcami w kształcie litery «V»".
- Również z Raportu Służb Bezpieczeństwa: "Większość biskupów wykazywała zmęczenie, a biskup Kraszewski prawie przez całą homilię papieża spał".
- Właściciel wytwórni butów "Żmija" w Stanisławie Dolnym k. Kalwarii Zebrzydowskiej, Stanisław Żmija, w 1982 r. wykonał z czerwonej skóry buty na zamówienie Jana Pawła II i osobiście je wręczył jako prezent na "Gwiazdkę". Buty okazały się bardzo wygodne i można założyć, że w nich przemierzał uliczki Niepokalanowa.
- W dniu wizyty papieskiej 18 VI 1983 r. zmarł br. Wawrzyniec Podwapiński, współpracownik Ojca Maksymiliana, autor wielotomowego podręcznika dla zegarmistrzów pt. Zegarmistrzostwo. W zakonie przeżył 54 lata. Pogrzebany na cmentarzu w Niepokalanowie.
- Dwa papieskie samochody z innych pielgrzymek do Polski - osobowy fiat z pierwszej pielgrzymki do Polski i papa mobile - z trzeciej, przez wiele lat były ukryte w sąsieku siana w Niepokalanowie. Obecnie są do obejrzenia jako dwie najcenniejsze pamiątki po św. Janie Pawle II w Muzeum Papieskim.
Oprac. Teresa M. Michałek, Piotr M. Lenart OFMConv
na podst. Roman Al. Soczewka OFMConv, "Zanim wylądował helikopter"
Fot. A. Mari
Od wczoraj gromadzą się pielgrzymi
WięcejPowitanie Ojca Świętego
WięcejPrzemówienie Jana Pawła II do rodzin zakonnych męskich i żeńskich
WięcejPrzemówienie prymasa Glempa
WięcejZ ramienia wspólnoty franciszkańskiej
WięcejHomilia Ojca Świętego podczas Mszy świętej dziękczynnej
WięcejPapieskie pozdrowienia
WięcejProgram obchodów 40. rocznicy wizyty Ojca Świętego w Niepokalanowie
WięcejPamiątka po Ojcu - słownik polsko-wloski
Na czystej karcie koszulki słownika jest krótki, odręczny zapis z dziedziny filozofii…