MARYJA!

Juliusz Kolbe

Juliusz Kolbe


* 29 V 1871 − † IX/X 1914

Juliusz Kolbe - syn Jana Kolbe i Heleny z d. Grajbich, ur. 29 V 1871 r. Ożenił się 5 X 1891 r. w Zduńskiej Woli z Marianną z d. Dąbrowską. Ojciec Franciszka, Rajmunda i Józefa oraz Antoniego i Walentego - zmarłych we wczesnym dzieciństwie.

Wzrostu wysokiego i silnie zbudowany. Włosy miał ciemne, nie całkiem czarne.

Posiadał wykształcenie podstawowe. Z zawodu tkacz.

Nie palił papierosów i nie pił wódki. W mieszkaniu wódki nie miał i nie częstował gości wódką.

Rozmowny i wesołego usposobienia (cechę tę po ojcu odziedziczył Rajmund). Zawsze uśmiechnięty, roztropny, w rozmowie mądry i grzeczny. Lubił wiedzę. Nigdy nie wyrządził nikomu najmniejszej krzywdy.

Miał dużo książek oraz słowników rosyjskich i niemieckich.

Rodzina i praca

Juliusz nie pracował w warsztacie. Zajmował się przyjmowaniem materiałów od żydów. Przynosił z miasta od fabrykantów żydowskich osnowę i wątek do warsztatów domowych, a potem gotowy materiał odnosił pracodawcom, oczywiście żydom. Pracodawcę można było zmienić, gdyż praca i płaca nie były jednakowe. Nieraz sam fabrykant odmówił pracy. Czasem skrzywdził robotnika.

Poza pracą, związaną z dostawą materiałów i odstawianiem towarów, Juliusz uczył rzemiosła tkackiego terminatorów, miał dozór nad warsztatami i dokonywał naprawy w razie defektu. Terminatorzy nie otrzymywali z reguły zapłaty przez okres 3 lat, zależało to jednak od umowy i zdolności terminatora. Pewnym jest, że z końcem tygodnia otrzymywali od Kolbego trochę pieniędzy. Terminator w pierwszym okresie pracy (nauki) nie zarobił nawet na życie, często psuł towar i pracodawca w tym wypadku musiał zapłacić fabrykantowi za zepsuty materiał. W każdą niedzielę Juliusz zwalniał terminatorów i czeladnika z obowiązków, by mogli udać się do swoich rodzin.

Pod koniec 1894 r. Juliusz przeniósł się z rodziną (żoną, dwójką dzieci i trzecim w drodze) do Łodzi w poszukiwaniu pracy. Tam przyszedł na świat 29 I 1896 r. trzeci syn Józef.

Po roku czasu rodzina Kolbów przeniosła się do Jutrzkowic - wtedy przedmieście Pabianic. Swoją decyzję motywowali tym, "by chłopcy się tam nie zepsuli". Tych przeprowadzek było jeszcze kilka.

Przez jakiś czas dzierżawili pole, posiadali sklepik i warsztat tkacki.

W latach 1897-1910 Juliusz pracował w fabrykach jako robotnik-tkacz.

Cały czas się dokształcał, robił kurs organistowski, prowadził zakład papierniczy, w końcu sklep z dewocjonaliami - małą księgarnię.

Życie religijne

Juliusz z żoną należeli do Trzeciego Zakonu św. Franciszka, którego członkowie urządzali w każdą niedziele całodzienną adorację Najśw. Sakramentu. Adorowano Pana Jezusa grupami po godzinie. Niewiasty adorowały w swoich grupach, a mężczyźni w swoich. Juliusz Kolbe organizował i kierował adoracją mężczyzn. W kościele i w domu klękał zawsze na oba kolana. Modlił się skupiony.

Według wspomnień o. Piotra Pala OFMConv:

Zdradził mi również [Ojciec Maksymilian Kolbe] to, że jego ojciec i jego matka złożyli dozgonny ślub czystości w Sanktuarium Matki Bożej w Częstochowie.

Ślad tego zdarzenia odnajdujemy w pozostawionym zaświadczeniu, napisanym dla Marianny przez Juliusza Kolbego, w którym czytamy:

Pabianice, 9 lipca 1908 r. Niniejszym zaświadczam, że pożądaniem moim jest, ażeby Ż[ona] i S[iostra] moja Marjanna, za natchnieniem Bożem, oddała się na wyłączną służbę Jego. A ślub wieczystej czystości, mający nastąpić za lat trzy, jestem gotów przyspieszyć na najbliższy czas. Oprócz tego obowiązuję się wszystkie oszczędzone pieniądze, o ile tego będzie potrzeba, oddać na utrzymanie i kształcenie mojej rodziny i pozostać tak długo na swoim stanowisku, aż wszystko będzie załatwione. Do tego niech mi dopomoże Dobrotliwy Bóg, w którego pokładam całą nadzieję. Juliusz Kolbe.

Dozgonny ślub czystości był poprzedzony 10-letnim przygotowaniem przez ponawianie ślubu, składanego na jeden rok.

Ponadto Juliusz Kolbe odbywał piesze pielgrzymki do Częstochowy, które co roku wyruszały ze Zduńskiej Woli.

Tercjarz

Koleje życia Juliusza Kolbego ułożyły się odmiennie niż jego żony. Po wstąpieniu żony do felicjanek Juliusz pozostał w świecie, by jakiś czas nieść pomoc kształcącym się synom. Skoro tylko kształcący się synowie nie potrzebowali już od ojca żadnej pomocy, w 1914 r. został franciszkańskim tercjarzem w Krakowie, miał wtedy ok. 40 lat. Chciał się uczyć na organistę. Jednak był tylko krótki czas przy krakowskim klasztorze. Przebywał również we Lwowie i w klasztorze na folwarku w Czyszkach. Umiał pracować z każdym i zaskarbiał sobie życzliwość współpracowników. Z tego okresu zachowało się miłe wspomnienie o. Anzelma Kubita:

We Lwowie też, w roku 1911, poznałem go jako mężczyznę w sile wieku, średniego wzrostu, o smagłej twarzy, czarnych włosach, stale uśmiechającego się, zwłaszcza do nas, młodych kleryków. Pracował najpierw jako pomocnik ogrodnika. Podziwiałem, jak zgrabnie wdrapywał się na wysokie drzewa i zrywał owoce. Pamiętam, jak w kwadracie klasztornym żerdką ściągał gruszki do przymocowanego do niej woreczka. Klerycy tęsknie przypatrywali się z korytarza na drugim piętrze soczystym słodkim owocom. Pan Juliusz, widząc to, podawał im parę razy na tyczce woreczek z kilkoma gruszkami, zyskując sobie tym sympatię kleryków...

Jednak w Czyszkach kościół był daleko, pracy dużo i Juliusz mógł być na Mszy tylko w niedzielę i miał zbyt mało czasu na modlitwę. Po pewnym czasie poradzono mu, by opuścił klasztor, co też uczynił.

Po opuszczeniu klasztoru, zamieszkał w Częstochowie i stamtąd przyjeżdżał do kapucynów w Krakowie po balsam kapucyński.

Po wyjeździe Marianny z Pabianic do klasztoru, Juliusz mieszkał sam w Pabianicach. Miało tam miejsce pewne zdarzenie:

W czasie nieobecności Kolbego, zakradł się do jego mieszkania złodziej. Ktoś to zauważył i dał znać do policji. Policja sprowadziła Kolbego z fabryki. Kolbe nie okazał się mściwym. Z miejsca chciał sprawę umorzyć, twierdząc, że nie ma nic cennego w domu, a chlebem może się zawsze z potrzebującym podzielić. W czasie sprawy prosił sędziego, aby tamtemu darował.

Patriota

W czasie strajku robotników (prawdopodobnie w 1905 r.) był aresztowany, ale po kilka dniach wypuszczono go.

Juliusz związał się jeszcze w Pabianicach z ks. Jakowskim, który pod zaborami utworzył ruch robotniczo-chrześcijański.

Juliusz był w Pabianicach współorganizatorem Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich. Korespondował z "Pracownikiem Polski" - tygodnikiem-organem Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskim.

Smutno u nas w Pabianicach. Zaledwo zaczęliśmy się organizować, aby zawiązać koło St. Rob. Chrzśc., ks. Skowroński, który obiecał być naszym patronem, niebezpiecznie się rozchorował i tym sposobem zostaliśmy zupełnie opuszczeni. Bardzo nam tu potrzeba takiego chrześcijańskiego związku, bo jednostki same pozostawione zawsze są chwiejne i łatwo chylą się ku tym, którzy coś obiecują, choćby tylko dla zmydlenia oczu. Bardzo jesteśmy zasmuceni, że nam tak trudno idzie z zapoczątkowaniem Stowarzyszenia, lecz nie tracimy nadziei, że nam Bóg dopomoże.

J. Kolbe. Nr 19 z r. 1907 z 9 maja, str. 6

W latach 1911-14 mieszkał w Częstochowie, w domu Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich - "Ogniska Robotniczego", przy ul. Krakowskiej 30. Z 1911 r. pochodzi Psalm Robotników Chrześcijańskich, zamieszczony w tygodniku "Pracownik Polski", nr 47, str. 6, 1911 r. z 22 XI 1911, przypisywany Juliuszowi Kolbe:

Hołd złóżmy Bogu robotnicy!
Zaszczytny, wzniosły jest nasz stan!
Krwią go uświęcił Syn Dziewicy
Nasz wieczny Król, nasz Mistrz i Pan

Ten co się Ojcem mieni
Z miłością tak rzekł nam:
Pójdźcie wy, pracą obciążeni,
Ja was ochłodzę, siłę dam.

Wierni synowie i poddani
W ofierze Bogu chcemy nieść
Swe trudy, znoje, choć skalani...
I wiernie głosić Jego cześć

Ten co się Ojcem mieni...

Pan patrzy wciąż na naszą nędzę,
W ubóstwie zrodzon, sam ją zna,
Więc snujmy dalej życia przędzę,
Choć ciężko nam, choć walka trwa.

Ten co się Ojcem mieni...

Gdy pracy naszej nie docenią
I nam dokucza zimno, głód.
Niech ulgę niesie to cierpieniom,
Że tak płacono Zbawcy trud.

Ten co się Ojcem mieni...

Więc z cierpliwością, robotnicy,
Dążmy za naszym Mistrzem w ślad,
A On dotrzyma obietnicy
I spokój da na wiele lat.

Ten co się Ojcem mieni...

Gdy zimny pot nam zrosi czoło,
Zwiastując bliski już nasz zgon,
Spójrzmy wówczas wstecz, wesoło,
Że nasza praca dała plon.

Ten co się Ojcem mieni...

A gdy swe trudy ukończymy
I Stwórca przetnie życia nić,
My się natenczas pocieszymy,
Bo wraz będziemy z Mistrzem żyć.

Juliusz Kolbe, PSALM Robotników chrześcijańskich (na melodię "My chcemy Boga")

Dowódca

Kiedy wybuchła I wojna światowa, kiedy dowiedział się, że syn Franciszek (imię zakonne Walerian) wystąpił z zakonu franciszkańskiego, by walczyć o niepodległość dla Polski, przybył do Krakowa do Marianny i obiecał, że odnajdzie syna i wróci z nim. Niestety, nie spotkali się.

Od tego okresu brak było jakichkolwiek wiadomości na jego temat przez następne 5 lat.

Juliusz Kolbe zginął w 1914 r. w nieznanych bliżej okolicznościach. Sam Ojciec Maksymilian opowiadał, że jego ojciec został aresztowany przez wojska rosyjskie i powieszony.

O. Anzelm Kubit wspomina, że na początku wojny Juliusz zlikwidował swój interes w Częstochowie. Wstąpił do legionów Piłsudskiego. Tu był mianowany dowódcą. Przy końcu września lub początku października 1914 r, gdy Rosjanie jeszcze nie wycofali się całkowicie z terenów Królestwa, zapuścił się ze swym oddziałem zbyt daleko, został otoczony przez oddział kozaków i wzięty do niewoli. Zwykłych ochotników zabrali jako jeńców, jego jako dowódcę skazano na śmierć. Zginął gdzieś między Olkuszem a Miechowem.

Brak jest dokumentów potwierdzających jego śmierć, ale przekazało ją ustne zaświadczenie naocznego świadka. Rodzina dowiedziała się o jego śmierci dopiero po wojnie.

Oprac. Fundacja Niepokalanej / Archiwum Niepokalanowa
Na fot. reprodukcja ze spektaklu o św. Maksymilianie, 1956 r.

Źródła:

Marianna Kolbe

* 25 II 1870 − † 17 III 1946

Franciszek Kolbe

* 25 VII 1892 − † 23 I 1945

ZWIĄZEK
MSZALNY

Każdy może zamówić intencję, która będzie dołączona do Związku Mszalnego, czyli Mszy zbiorowej sprawowanej przez 365 dni w Niepokalanowie.

ZAMÓW

PRZEKAŻ
DAROWIZNĘ

Niepokalanów pragnie kontynuować dzieło św. Maksymiliana. Każdy może wspomóc realizację tego zadania i misji.

WESPRZYJ

MOZAIKA
MĘCZENNIKÓW

Prosimy o finansową pomoc w realizacji tego dzieła.

PRZEKAŻ